11 lutego obchodziliśmy wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Lourdes oraz Światowy Dzień Chorego. Z tej okazji o godz. 10:00 została odprawiona msza św. w intencji chorych, starszych parafian i ich opiekunów. W tym roku wspólnej modlitwie przewodniczył ks. dr Piotr Kandefer – prefekt Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu i diecezjalny ceremoniarz liturgiczny. W ramach homilii kaznodzieja, mówiąc o dojrzewaniu do uczestnictwa w tajemnicy krzyża, odwołał się do trzech rzeźb Michała Anioła, przedstawiających Maryję trzymającą w ramionach martwe ciało Pana Jezusa.

Pierwsza, najbardziej znana Pieta Michała Anioła zwana „watykańską”, ukazuje cierpienie w pociągającym pięknie. Wydaje się, że w marmurowej statule jest ono pozbawione realizmu. Rzeźba wykonana przez dwudziestoparoletniego artystę jest piękna, ale nieprawdziwa. „W dojrzewaniu do krzyża, trzeba szukać najpierw prawdy, która z cierpienia nie usuwa niedogodności i bólu. Tylko wiara pozwala w prawdziwej tragedii cierpienia znaleźć sens” – mówił kaznodzieja. W dalszym etapie homilii ksiądz Piotr przywołał jako przykład kolejną Pietę, w której artysta obok postaci Maryi i Jezusa ukazuje w centralnym miejscu Nikodema będącego autoportretem rzeźbiarza. To on – Nikodem podnosi Jezusa i Maryję. Tę rzeźbę sam Michał Anioł chciał zniszczyć, bo doszedł do wniosku, że ukazuje rzeczywistość grzeszną. W oparciu o to dzieło sztuki kaznodzieja kontynuował rozważanie na temat przeżywania cierpienia i choroby: ” Łaskę związaną z cierpieniem można utracić, wtedy gdy w centrum postawi się człowieka, nawet cierpiącego. W centrum zawsze musi być Jezus i Jego Krzyż.” Trzecia Pieta Michała Anioła, przypomniał celebrans, miała stać na grobie artysty, ale ten nie zdołał jej skończyć. Zmarł, gdy dzieło było niejako w szkicu. Ta rzeźba, wyrażając najbardziej dojrzałą myśl o cierpieniu, ukazuje w centrum grupy ciało Jezusa. Jest ono w pozie nienaturalnej, bo nosi znamiona śmierci – ale stoi. „To tajemnica zmartwychwstania” – zauważa kaznodzieja. „Jezus choć umarły, jednak żyje. Zwyciężył śmierć. I ten stojący, choć umarły Jezus, pociąga ku górze postaci, najpierw Maryi, a także dwojga ludzi, którzy nie mają twarzy. Wspaniała jest wymowa tego niedokończonego arcydzieła. To Jezus przez swoją śmierć, która nie jest końcem, ale początkiem Jego chwalebnego życia, potrafi każde cierpienie uczynić drogą ku chwale. Lecz dokona się to tylko wtedy, gdy człowiek mocno uchwyci się Jego Ciała. Tym Ciałem jest Eucharystia i Kościół.” Podczas mszy św. chorzy przyjęli sakrament namaszczenia chorych a na zakończenie udzielone zostało błogosławieństwo lourdzkie. [xmk]